Dzień zleciał mi nawet szybko. Po południu niespodziewanie zadzwonił do mnie jakiś nieznany numer.
- Słucham?
- Angelica?
- Tak.
- Tu Anna poznałyśmy się wczoraj na treningu.
- Ach tak... Skąd masz mój numer?
- Andres załatwił od trenera.
- Mogłam się domyślić.
- Twój wuja mówił, że nie masz tu zbyt dużo znajomych. Więc może chciałabyś kogoś poznać?
- Czemu nie.
- Organizujemy dzisiaj u nas takie małe przyjęcie dla znajomych wpadniesz?
- Oczywiście. Tylko powiedz mi jak mam się ubrać.
- Wiesz co, możesz przyjść nawet w worku – zaśmiała się- Nie przejmuj się tak strojem to będzie tylko luźne spotkanie ze znajomymi A zakładam, że większość osób nawet nie zwróci uwagi na strój.
- Dobrze to wpadnę, a o której godzinie?
- Przyjedź razem z trenerem bo on też ma wpaść. Musi pilnować tej bandy, żeby mogli potem grać.
- Okej, to do zobaczenia.
- Pa.
Nie powiem. Byłam w lekkim szoku. Ale postanowiłam pójść.
Zeszłam jeszcze tylko do Tito upewnić się czy to prawda. I trochę go zganić za to, że rozdaje mój numer telefonu.
- Dałem go tylko Andresowi, bo Anna chciała Cię osobiście zaprosić.
- Dobrze, to za ile jedziemy?
- Masz jeszcze dwie godziny. - uśmiechnął się.Nagle do domu wparował Adria. Spotkałam go tuż przed jego pokojem.
- Hej Agie.
- Witam kuzyna. - zaśmiałam się.
- Gdzie tata?
- W salonie.
- Kurcze, obiecałem mu, że będę wcześniej.
- No to sobie nagrabiłeś. Spoko powiem, że musiałeś coś dla mnie załatwić.
- A jak nie uwierzy?
- Zostaw to mnie. A teraz idź się przebierz, bo jesteś cały przepocony.
- Przeszkadza Ci to? - spytał.
- Tak, bo śmierdzisz.
- To chodź się przytulić z ukochanym kuzynem.
- Nie. - powiedziałam cofając się. - Adria! Nie!Udało mi się uciec do pokoju.
- Jeszcze Cię dorwę. - usłyszałam.
- Będziesz musiał poczekać.Po wejściu do pokoju od razu zaczęłam poszukiwanie czegoś na wieczór. Mam ubrać się luźno..Po jakiejś godzinie udało mi się wybrać jakiś strój.
- Angie! Gotowa jesteś?! - usłyszałam wołanie wuja.
- Tak! Już schodzę. - wzięłam jeszcze torebką i wyszłam z pokoju.
- Dobra. To jedziemy.
Było tak jak powiedziała Anna... No mniej więcej. Na środku ogrodu wielkie ognisko. Pełno ludzi.. W większości byli to piłkarze i ich wybranki. No i pełno dzieci.. No może nie aż tak dużo ale trochę ich było...
- Co tam sama siedzisz? - spytała dziewczyna Alexisa.
- Wygodnie tu – zaśmiałam się – a poważnie to prawie nikogo nie znam,.
- Z nami nie zginiesz.- zaśmiała się partnerka Tello.
Dobrze mi się z nimi rozmawiało. Poznałyśmy się lepiej. Miłe dziewczyny z nich.
- O widzę, że już poznałyście moją przyjaciółkę. - chwiejnym krokiem podszedł do nas Tello.
- Nie bajeruj. - upomniała go jego dziewczyna. - I nie pij więcej.
- No co. Powiedz Angie, że my już się znamy.
- A ty w ogóle po co nam przeszkadzasz? - spytała Laia
- Bo muszę porwać Angelice.
- Mam być zazdrosna? - Lorena .
- Oczywiście, że nie. Muszę ją tylko do kogoś zaprowadzić. - pociągnął mnie za rękę.Pewnie dowiedziałabym się gdzie mnie prowadzi, gdyby nie mój wuja, który oznajmił, że wracamy.
- Trenerze teraz? - Cristian zaczął udawać, że płacze.
- Tak. Teraz.
- Ale ona musi z kimś porozmawiać.
- Następnym razem. - odpowiedziałam i poszłam za Tito.____________________________________________________________________I jak?Podoba się?Szkoda, żed tylko jedna osoba czyta...To znaczy że opowiadanie jak na razie jest beznadziejne...