sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 10 - Opowiadaj

Gdy Marc pojechał na trening ja udałam się do Loreny, od której dostałam wiadomość z prośbą o przyjazd. Zaniepokoiłam się trochę, ponieważ myślałam, że coś jej się stało.
Całe szczęście Lorena otworzyła mi cała i zdrowa.
Dziewczyna zaprosiła mnie do środka.

  • A teraz opowiadaj. - powiedziała, gdy tylko się wygodnie rozsiadłyśmy.
  • Ale o czym? - próbowałam udać głupią, ale momentalnie zaczęłam się szczerzyć.
  • Angie, ty już dobrze wiesz o czym. - uśmiechnęła się przyjaciółka - Cris już mi nadał, że byłaś u Marc'a. I nie uznaje gadki, że przyjaciele mogą u siebie nocować. 
Na i musiałam się wygadać Lorenie, jak najkrócej opowiedziałam, jej o większości rzeczy, które się wczoraj wydarzyły. 
  • Nie masz pojęcia jak się cieszę. - ciężarna przytuliła mnie - Wreszcie, wreszcie. Obyście tylko byli szczęśliwi. 
Posiedziałam jeszcze chwile u Loreny. Poplotkowałyśmy trochę i udałam się do domu. 
Jako, że mieszkam 20 minut drogi pieszo od Loreny i Cris'a postanowiłam się przejść. 


W mieszkaniu byłam szybciej niż zwykle. Podlałam najpierw moje kwiatki. 
Po przekąszeniu czegoś dobrego postanowiłam poleniuchować trochę przed tv. 
Nie dane mi jednak było cieszyć się spokojem. 
  • Już idę! - krzyknęłam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podniosłam się z kanapy i ruszyłam w kierunku wejścia do mojego mieszkania.
  • No cześć kochanie. - na klatce stał Marc. 
  • Hej, hej. Wchodź.
  • Ale entuzjazm. - powiedział chłopak - Tak tylko mówię, ale cała drużyna już o nas wie. - Bartra przytulił mnie. 
  • Cristian? 
  • Tak. - zaśmiał się chłopak - Plotkarz jakich mało.
  • Ale i tak twój najlepszy przyjaciel. - cmoknęłam go w policzek.

Już godzinę siedziałam wtulona w Marc'a. Chłopak nie zamierzał pozwolić mi się ruszyć gdziekolwiek. 
  • Jesteś może głodny? -spytałam. 
  • Nie.
  • Pójdę może po coś do picia.
  • Nie.
  • Nie puścisz mnie teraz, prawda?
  • Dokładnie. - zaśmiał się chłopak - Dzisiaj chce Cię mieć tylko dla siebie. - Marc odwrócił mnie przodem do siebie i zaczął całować. 

  • Kocham Cię, wiesz? - szepnął Marc. 
  • Domyślam się. - uśmiechnęłam się - Ja ciebie też. - pocałowałam go - I to bardzo. 
_______________________________________________________________________
Krótki... Wiem... I przykro mi z tego powodu. 
Bardzo chciałam szybko dodać coś fajnego.
A wyszło to.

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 9 - Nareszcie

6 listopada 2013

Nick wyjechał. Teraz ciężki okres przed nim, ale wiem, że razem z Zairą na pewno się dogadają i zostaną wspaniałymi rodzicami. 
U mnie i Marc'a na razie bez zmian. Przyjaźń. Miałam przynajmniej dwie okazje by porozmawiać z nim o nas, wyjaśnić ci się wydarzyło. Za każdym razem nie potrafiłam jednak zacząć tego tematu, a Marc'owi do takiej rozmowy chyba też się nie śpieszyło. 
Najważniejsze, że nasze kontakty są znów w miarę normalne. 

- No nareszcie. - westchnęłam, gdy Marc wreszcie otworzył drzwi - Długo miałeś zamiar jeszcze mnie tu trzymać?
- A może cześć Marc, cieszę się, że cię widzę? - uśmiechnął się.
- Tak, tak. Oczywiście. - weszłam do jego domu, zdjęłam żakiet i powiesiłam go na wieszak - Nie najlepiej wyglądasz. Co Ci?
- Tylko stan podgorączkowy. Nic wielkiego. 
- Jesteś blady jak trup. Powinieneś leżeć. 
- Wiesz, - westchnął - Chciałem poleżeć, ale nawiedziła mnie pewna niewysoka dziewczyna. 
- Okej to ja wychodzę. - odwróciłam się w stronę wyjścia. 
- Żartowałem. Zostań. - odwrócił mnie do siebie - Sam zanudzę się na śmierć. 
- Dobrze, ale idź się chociaż na kanapie połóż i przykryj jakimś kocem. A ja sobie wezmę coś do picia. 
- Dobrze szefowo. - powiedział i zniknął z mojego pola widzenia. 
Udałam się szybko do kuchni. Nalałam sobie soku do szklanki. Zauważyłam lekarstwa na stole, więc pewnie Marc już coś brał.
- Cholera, gdzie on poszedł. - zaklęłam, gdy zobaczyłam, że mojego przyjaciela nie było w salonie. - MARC! - wydarłam się.
- W sypialni!
Kiedyś go na prawdę zamorduje. 
Udałam się szybko na piętro. Marc leżał w łóżku przykryty po samą głowę. 
- No więc choruszku. Lekarstwa brałeś? - upewniałam się.
- Oczywiście pani doktor. - uśmiechnął się - Mam nadzieję, że jutro będę mógł normalnie iść na trening. 

Siedziałam u Marc'a cały dzień. Głównie oglądaliśmy filmy, ale też trochę porozmawialiśmy. 
- Musiałabym już sie zbierać. - ziewnęłam. 
- Późno już.  Nie boisz się sama iść? 
- Wydaje mi się, że jestem już na tyle duża, że się nie boję tato. 
- A może ja Cię nie puszcze teraz do domu? - uśmiechnął się siadając - Chyba nie porozmawialiśmy o wszystkim. 
Ocho. Zebrało mu się na poważne rozmowy. Ale kiedyś trzeba porozmawiać. 
- Obiecałem Cristianowi, że zrobię to po wyjeździe Nicka a już trochę czasu od tego minęło. - powiedział. 
- Ale co mu obiecałeś? 
- Chodź tutaj. - poklepał miejsce obok siebie - Hmm.. Nie wiem jak mam zacząć. 
Usiadłam obok niego. 
- Może od początku. - uśmiechnęłam się. 
- A może po prostu to zrobię. - powiedział i zaczął mnie całować. 
Po początkowym zdziwieniu zaczęłam odwzajemniać gest. Wyczułam, że Marc się uśmiecha. Z każdą chwilą nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. 


Rano obudziłam się wtulona w Marc'a. 
Boże, to na prawdę się wydarzyło. 
Chłopak już nie spał. 
- Cześć słonko. - ucałował mnie w czoło - Żałujesz tego?
- Nie. - uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam.
Marc chciał coś jeszcze powiedzieć, ale usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chłopak szybko wstał, założył coś na siebie i zbiegł do drzwi. 
Ja też zaczęłam się ogarniać. Założyłam na siebie wczorajsze ubrania. 
Stanęłam przed lustrem. Oj z mojej twarzy dzisiaj uśmiech tak szybko nie zejdzie. 
- To był Cris. - Marc wrócił do sypialni - Chciał wiedzieć jak się czuje. 
- Powiedziałeś mu coś? 
- Nie. Ale zobaczył twój żakiet w korytarzu... i kazał cię pozdrowić. - przytulił mnie Bartra.
_______________________________________________________________________
Cieszycie się? 

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 8 - Wyjaśnienie

,'Marc',

Po treningu miałem poznać tego przyjaciela Angie. Oczywiście po krótkiej rozmowie z nią Cristian musiał się odezwać.

  • Ty głąbie. - walnął mnie w tył głowy - Mówiłem, że to tylko jej przyjaciel, a ty swoje....
  • Ale jak ich zobaczyłem to... no wiesz...
  • Człowieku! A mam Ci przypomnieć ja Wy się zachowywaliście? Myślę, że to was bardziej można by podejrzewać o coś więcej. - Całe szczęście mówił tak, że reszta drużyny nie słyszała - A teraz... dobra, o wyjeździe tego chłopaka lepiej weź się za Angie. Ona wiecznie nie będzie sama. 


,'Angie',

Czekaliśmy z Nickiem na Cris'a i Marc'a. Miałam nadzieję, że chłopacy się polubią. W końcu wszyscy są moimi przyjaciółmi.
W końcu pojawili się piłkarze.

  • Wiec... Nick, to są Cristian i Marc. Chłopcy przedstawiam Wam Nicka.  - powiedziałam szybko. 
  • Cześć miło Cię poznać. - pierwszy odezwał się Tello. 
  • Witam - uśmiechnął się Bartra. 
  • Bardzo się cieszę, że mogę Was poznać. - powiedział Nick. 
  • Ale chyba nie będziemy tutaj tak stać? Zapraszam do mnie. - powiedział Cristian. 
Tello zadzwonił jeszcze do Loreny i mogliśmy ruszać. Ale ktoś [czyt. Cris] wymyślił sobie, że ja mam jechać autem z Marc'iem, żeby mu nie było smutno samemu, a on zgarnął Nicka.
To było do przewidzenia.
Wsiedliśmy do samochodu Marc'a. Początkowo panowała tam cisza.

  • Będziesz już dzisiaj ze mną normalnie rozmawiał? - odezwałam się pierwsza.
Bartra zjechał ma pobocze.

  • Przepraszam Cię, Angie. - powiedział - Wiem, że zachowałem się dziwnie. Jesteśmy przyjaciółmi i nie powinienem być taki w stosunku do Ciebie. Bardzo będziesz zła jak jeszcze powiem, że byłem zazdrosny o Nicka?
  • Co? - zaczęłam się śmiać - Ty myślałeś, że ja i Nick.... Nie...
  • A co ty byś powiedziała jakbym wybiegł z samochodu i zaczął się przytulać do jakiejś dziewczyny?
  • No dobra. Ale trzeba było się się spytać kto to. - uśmiechnęłam się. 
Ruszyliśmy.
Ale chwila. To chyba dopiero do mnie w całości dotarło. On powiedział, że był zazdrosny.
Czyli czuje coś do mnie... To chyba dlatego tak się zachował.
- Marc. Na prawdę byłeś zazdrosny? - spytałam po chwili.
- Możemy porozmawiać później? Jesteśmy na miejscu.

,'Marc'.

Jechałem z Angie do domu Cris'a. Nie odzywałem się, bo nie wiedziałem co powiedzieć. Jednak to Angelica odezwała się pierwsza.
Wyjaśniłem jej wszystko najkrócej jak potrafiłem. Niechętnie ale przyznałem się do tego, że byłem zazdrosny o jej przyjaciela.
Wydawało mi się, że nawet nie przejęła się tym. Poczułem ukłucie  w sercu. Wyszło na to, że jestem dla niej tylko przyjacielem.

  • Marc. Na prawdę byłeś zazdrosny? - spytała.

Czyli jednak... Chciałbym jej powiedzieć co czuję, ale co jeśli ona mnie wyśmieje?

  • -Możemy porozmawiać o tym później? 


,'Angie',

W domu Tello siedzieliśmy z trzy godziny. Całę szczęście chłopacy złapali dobry kontakt.  Znaleźli wspólny temat i jak zaczęli rozmawiać to nie mogli skończyć.
A ja znalazłam chwilę by porozmawiać z Loreną.

  • Fajny ten twój przyjaciel. - powiedziała, gdy przeniosłyśmy się do sypialni jej i Cristiana. - Cłopacy polubili go. 
  • Zauważyłam. - uśmiechnęłam się - Tylko zdziwiło mnie to, że Marc był o niego zazdrosny. 
  • To wiem. 
  • Skąd?
  • Bo Marc jak zobaczył Ciebie z Nickiem to przyjechał się do nas wyżalić. - powiedziała. 
  • Co?
  • No mówię, że Marc przyjechał porozmawiać z Cristianem od razu po tym jak zobaczył ciebie z Nickiem. 

Czyli na prawdę to na niego "wpłynęło" . Czuje coś do mnie.
Ale czy po dzisiejszej krótkiej rozmowie nie pomyślał, że ja nie chcę "czegoś więcej"?
Muszę z nim jak najszybciej porozmawiać.
______________________________________________________________
No to mamy kolejny epizodzik. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D


 Dagrasia, kochanie ja też nie wiek kto mnie tak denerwował ♥


Shaki *.*