poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 5 - Nick

Po treningu pojechaliśmy do domu Marca. Zauważyłam pewną zmianę w jego zachowaniu. Właściwie zauważyłam już to gdy wraz z Cristianem podeszli do mnie i Loreny po treningu.

  • Marc, wszystko w porządku? - spytałam gdy byliśmy już w jego domu.
  • Tak, czemu pytasz? 
  • Przez całą drogę się prawie nie odzywałeś. Stało się coś?
  • Nie. Nie przejmuj się. - przysunął swoją dłoń do mojej, lecz po chwili szybko ją cofnął. - Jesteś może głodna?
Na pewno się coś wydarzyło. Rano Marc był zupełnie inny.


O piętnastej poprosiłam Bartrę, by odwiózł mnie do mojego mieszkania.
Piłkarz nadal zachowywał się dość dziwnie. Nie reagował na moje zaczepki, wymuszał każdy uśmiech, niechętnie odpowiadał na jakiekolwiek moje pytanie.
A ja zaczęłam myśleć o słowach Loreny. Czy ja i Marc możemy być razem?
Nie... Dobrze się dogadujemy, ale raczej dobrej pary by z nas nie było.

Gdy Dojechaliśmy już na miejsce, pod blokiem zauważyłam... Nicka!
Moja reakcja była dość entuzjastyczna.

  • Nicki!! - wybiegłam z auta piłkarza i rzuciłam się na przyjaciela. 
  • Cześć Angie. - chłopak przytulił mnie mocno - Jak ja cię dawno nie widziałem. 
  • No ja ciebie też. - zaśmiałam się - Co ty tu w ogóle robisz?
  • Jak to co? Odwiedzam najlepszą przyjaciółkę na świecie. - uściskał mnie jeszcze raz. 
  • Powiedzmy, że ci wierzę. - uśmiechnęłam się - Poczekaj chwilę. Pożegnam kolegę i zapraszam do siebie. 
Wsiadłam jeszcze raz do samochodu Bartry.
  • Dziękuję ci bardzo. - powiedziałam i chciałam ucałować go w policzek ale natychmiast się odsunął. 
  • Nie ma za co. - mruknął tylko. 
Rano cały w skowronkach, a teraz...
Wysiadłam z samochodu. Gdy byłam kilka kroków dalej usłyszałam tylko jak piłkarz z piskiem opon opuszcza parking. 
  • To co, zapraszam do siebie. - uśmiechnęłam się do Nicka. 


  • No nieźle się urządziłaś. - powiedział Nick, po zakończeniu "zwiedzania" mojego mieszkania - A ten kolego co cię podwiózł to kto? 
  • Marc Bartra. - odpowiedziałam stawiając szklanki z sokiem na stole. 
  • Co?
  • Właściwie nie kolega, tylko przyjaciel. - westchnęłam. 
  • No tak... Bo to przecież takie normalne, że zadajesz się z piłkarzami. - zaśmiał się Nick - Ale przyjaciel? - poruszał brwiami. 
  • Tak Nicki. Przyjaciel. - odpowiedziała - Jesteś już drugą osobą dzisiaj, która sugeruje, że jest między nami coś więcej.
  • Więc musi coś być. - zasugerował.

,'Marc'.

Odwiozłem Angelice pod jej dom. Dziewczyna najwyraźniej zobaczyła tak kogoś znajomego, bo "wyleciała" z auta z prędkością światła.
Zauważyłem, że biegnie w stronę jakiegoś chłopaka.... i jeszcze rzuca mu się na szyję.
W tym momencie poczułem się strasznie źle. A może jednak czuje coś do Angie... Niby traktowałem ją jak przyjaciółkę, ale teraz... Eh.
Dziewczyna wsiadła jeszcze na chwilę do samochody, żeby mi podziękować i wróciła do tego typa. 
Jak najszybciej odjechałem z pod jej bloku.
-Cris, mogę do was wpaść? - zadzwoniłem do przyjaciela.
________________________________________________________________________
Chyba wolę się nie wypowiadać na temat tego co stworzyłam.

P.S. Nick został wymieniony wśród bohaterów, więc kiedyś musiał się pojawić. 


piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 4 - Przyjaciel


  • I jak ci się podobało? - spytał wuja, gdy już jechaliśmy do domu. 
  • Nawet fajnie było. - uśmiechnęłam się.
  • Nie wiesz co chciał od ciebie Cristian? 
  • Nie mam pojęcia. 
  • Pewnie poszło o jakiś zakład, Jak zwykle. 

 Hmm... Zakład. O co chodziło? I do kogo Cristian chciał mnie zaprowadzić?


*październik*

 W ciągu ostatnich kilku miesięcy wiele się wydarzyło. 
Wuja w lipcu musiał zrezygnować z prowadzenia Barcelony. Wszyscy mocno to przeżyliśmy. 
Z nowym trenerem udało mi się kilka razy porozmawiać. Bardzo miły człowiek. Co najważniejsze profesjonalista. 
Poznałam również Neymar'a. Na początku był trochę skryty ale przy Dani'm szybko się rozkręcił.
Co u mnie?
Nie mieszkam u Tito, tylko w swoim własnym mieszkanku. Miała tam zamieszkać Carlota lecz wprowadziła się do swojego chłopaka. 
Zaprzyjaźniłam się z Tello, jego dziewczyną Loreną i z Bartrą. 
  • Ogarnij się zaraz u ciebie jestem. - usłyszałam w słuchawce telefonu głos Marc'a.
  • Dopiero się obudziłam. - jęknęłam. 
  • W takim razie wyciągnę cię z łóżka. - zaśmiał się i zakończył rozmowę.  

 Co mi tam. Drzwi i tak są zakluczone. 
Zamknęłam jeszcze na chwilę oczy. 

Przebudziłam się, gdy poczułam czyjąś dłoń na swoim policzku. Szybko otworzyłam oczy. 
  • Co ty tu robisz?
  • Mówiłem, że zaraz wpadam. - wyszczerzył się. 
  • Ale...- zawahałam się- Klucz w doniczce? 
  • Tak.  A teraz wstajemy. podniósł się i klasnął w dłonie. 
  • Muszę?
  • Musisz. - powiedział zdejmując ze mnie kołdrę. 
  • Ale co jest takie ważne? 
  • Idziesz ze mną na trening. 
  • Co dziennie chodzę na wasze treningi! Jak nie z tobą to z Loreną i Cristianem. 
  • Oj tam. WSTAWAJ! - zaczął ciągnąć mnie za nogi. 
  • Już! Zostaw! Sama wstaję! - krzyknęłam.
    Podniosłam się, wyciągnęłam z szafy ciuchy i szybko pobiegłam do łazienki.
  • Po pół godzinie wyszłam.  
  • Szybko się wyrobiłaś. - uśmiechnął się Bartra. - Zrobiłem łóżko.
  • A popsuło się? 
  •  Hahaha. Ależ to było śmieszne. Idziemy? 
  • Oczywiście. 



Trening jak trening. Przez większość czasu piłkarze oczywiście musieli się wygłupiać,co niezbyt podobało się Tacie. 
Mi udało się porozmawiać z Loreną, która także się zjawiła. 
  • Masz mi coś ciekawego do powiedzenia? - spytała.
  • Co niby? 
  • Ty i Marc? Coś jest na rzeczy?
  • Hahahaha. Żartujesz? Ja i Batra? Nieeee... - odpowiedziałam
  • Ja mówię całkowicie poważnie. 
  • Jesteśmy tylko przyjaciółmi. 
*Marc*

Po treningu wyszedłem razem z Cristianem.
  • Jak się czuje Lorena? - chciałem jakoś zacząć rozmowę. 
  • Dobrze. Lepiej mów co u ciebie? 
  • A co ma być. Wszystko po staremu. - uśmiechnąłem się. 
  • A jak między tobą a Angie? Coś cię kroi.
  • Mogłem się spodziewać tego pytania. - westchnąłem. - Przecież wiesz, że nic między nami nie ma. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
  • Mów co chcesz. Ja tam widzę, jak na siebie patrzycie. 
_____________________________________________________________________
Przepraszam... Wiem, że zawaliłam, że ten rozdział to praktycznie same dialogi.
Ale to wszystko na co mnie w tym momencie stać...

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 3 - Grill

Dzień zleciał mi nawet szybko. Po południu niespodziewanie zadzwonił do mnie jakiś nieznany numer.
  • Słucham?
  • Angelica?
  • Tak.
  • Tu Anna poznałyśmy się wczoraj na treningu.
  • Ach tak... Skąd masz mój numer?
  • Andres załatwił od trenera.
  • Mogłam się domyślić.
  • Twój wuja mówił, że nie masz tu zbyt dużo znajomych. Więc może chciałabyś kogoś poznać?
  • Czemu nie.
  • Organizujemy dzisiaj u nas takie małe przyjęcie dla znajomych wpadniesz?
  • Oczywiście. Tylko powiedz mi jak mam się ubrać.
  • Wiesz co, możesz przyjść nawet w worku – zaśmiała się- Nie przejmuj się tak strojem to będzie tylko luźne spotkanie ze znajomymi A zakładam, że większość osób nawet nie zwróci uwagi na strój.
  • Dobrze to wpadnę, a o której godzinie?
  • Przyjedź razem z trenerem bo on też ma wpaść. Musi pilnować tej bandy, żeby mogli potem grać.
  • Okej, to do zobaczenia.
  • Pa.

Nie powiem. Byłam w lekkim szoku. Ale postanowiłam pójść.
Zeszłam jeszcze tylko do Tito upewnić się czy to prawda. I trochę go zganić za to, że rozdaje mój numer telefonu.
  • Dałem go tylko Andresowi, bo Anna chciała Cię osobiście zaprosić.
  • Dobrze, to za ile jedziemy?
  • Masz jeszcze dwie godziny. - uśmiechnął się.
    Nagle do domu wparował Adria. Spotkałam go tuż przed jego pokojem.
  • Hej Agie.
  • Witam kuzyna. - zaśmiałam się.
  • Gdzie tata?
  • W salonie.
  • Kurcze, obiecałem mu, że będę wcześniej.
  • No to sobie nagrabiłeś. Spoko powiem, że musiałeś coś dla mnie załatwić.
  • A jak nie uwierzy?
  • Zostaw to mnie. A teraz idź się przebierz, bo jesteś cały przepocony.
  • Przeszkadza Ci to? - spytał.
  • Tak, bo śmierdzisz.
  • To chodź się przytulić z ukochanym kuzynem.
  • Nie. - powiedziałam cofając się. - Adria! Nie!
    Udało mi się uciec do pokoju.
  • Jeszcze Cię dorwę. - usłyszałam.
  • Będziesz musiał poczekać.
    Po wejściu do pokoju od razu zaczęłam poszukiwanie czegoś na wieczór. Mam ubrać się luźno..
    Po jakiejś godzinie udało mi się wybrać jakiś strój.
  • Angie! Gotowa jesteś?! - usłyszałam wołanie wuja.
  • Tak! Już schodzę. - wzięłam jeszcze torebką i wyszłam z pokoju.
  • Dobra. To jedziemy.



Było tak jak powiedziała Anna... No mniej więcej. Na środku ogrodu wielkie ognisko. Pełno ludzi.. W większości byli to piłkarze i ich wybranki. No i pełno dzieci.. No może nie aż tak dużo ale trochę ich było...
Początkowo siedziałam sama z boku. Dopóki nie podeszły do mnie Lorena i Laia.
  • Co tam sama siedzisz? - spytała dziewczyna Alexisa.
  • Wygodnie tu – zaśmiałam się – a poważnie to prawie nikogo nie znam,.
  • Z nami nie zginiesz.- zaśmiała się partnerka Tello.

Dobrze mi się z nimi rozmawiało. Poznałyśmy się lepiej. Miłe dziewczyny z nich.

  • O widzę, że już poznałyście moją przyjaciółkę. - chwiejnym krokiem podszedł do nas Tello.
  • Nie bajeruj. - upomniała go jego dziewczyna. - I nie pij więcej.
  • No co. Powiedz Angie, że my już się znamy.
  • A ty w ogóle po co nam przeszkadzasz? - spytała Laia
  • Bo muszę porwać Angelice.
  • Mam być zazdrosna? - Lorena .
  • Oczywiście, że nie. Muszę ją tylko do kogoś zaprowadzić. - pociągnął mnie za rękę.
    Pewnie dowiedziałabym się gdzie mnie prowadzi, gdyby nie mój wuja, który oznajmił, że wracamy.
  • Trenerze teraz? - Cristian zaczął udawać, że płacze.
  • Tak. Teraz.
  • Ale ona musi z kimś porozmawiać.
  • Następnym razem. - odpowiedziałam i poszłam za Tito.
    ____________________________________________________________________
    I jak?
    Podoba się? 
    Szkoda, żed tylko jedna osoba czyta...
    To znaczy że opowiadanie jak na razie jest beznadziejne...

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 2 - Sen

Po powrocie do domu od razu zostaliśmy zawołani do kuchni. Gdzie czekał już na nas obiad.

  • -I jak było? - zostałam zapytana przez ciocię.
  • A nawet dobrze. - uśmiechnęłam się.
  • Oj, coś nie jesteś zbyt rozmowna.
  • Głowa mnie trochę boli.
  • A ty nie jesz? - Tito zadał pytanie swojej żonie.
  • Nie.. zdążyłam się najeść już wcześniej.




,'Cristian',


Po treningu zaprosiłem Marca i Alexisa do siebie. Siedzieliśmy w salonie, gdy Sanchez zaczął temat tej dziewczyny, która przyjechała z trenerem na nasz trening.
  • Kurde, niezła była. - powiedział - I nie chodzi mi tylko o to jak wyglądała – wytłumaczył szybko.
  • No. Musiała kiedyś trenować. Słyszałeś, jak mówiła, że do tego nie wróci. - dopowiedziałem.
  • A temu co? - spytał wskazując na Bartrę. - Halo! Ziemia do Ciebie. Marc! - zaczął machać mu dłonią przed oczami.
  • Czego idioto? - zareagował śmiejąc się.
  • Powiedz mi. Mój ty przyjacielu co ci się stało, że taki nieprzytomny jesteś. - przysunął się bliżej niego.
  • Po pierwsze: Nie pij już i odsuń się ode mnie. - odepchnął lekko Alexisa. - Po drugie: Lena ( imię wymyślone przeze mnie, żeby nie było xD ) 
  • Uuu... Znowu wylądowała po imprezie w łóżku z jakimś barmanem? - spytałem.- Mówiłem Ci, że masz z nią skończyć.
  • Dobra, dobra. Wiem. Ale obiecywała, że to się nie powtórzy.


,'Angie',


Po zjedzeniu posiłku poszłam od razu do pokoju. Postanowiłem wreszcie zadzwonić do Zairy. Po kilku sygnałach usłyszałam głos przyjaciółki.
  • Słucham?
  • No cześć Zairek.
  • Angie!!
  • Skąd wiedziałaś, że to ja?
  • Tylko ty mówisz na mnie Zairek. No i Nick Ale on nie ma dziewczęcego głosu.
  • No nie powiedziałabym.
  • Długo się nie odzywałaś.
  • Wiem, przepraszam. Jakoś tak wyszło.
  • Dobra, dobra. Powiedz, poznałaś już jakiegoś przystojniaka?
  • Nie.
  • Nie kłam. A spotkałaś się już z piłkarzami?
  • Tak.
  • I jak? Gadaj mi tu wszystko.
  • No dzisiaj byłam na treningu i mój wuja kazał mi z nimi grać.
  • Żartujesz?
  • Nie. Zgodziłam się. Nawet nie było źle, ale wuja chyba chce,żebym do tego wróciła.
  • A ty chcesz?
  • Niby sprawia mi to przyjemność, ale nie wiem. Myślę, że będę robiła coś związanego z piłką, ale raczej grać nie będę.
  • Twój wybór. O właśnie!! Bo zapomnę! Zgadnij z kim jest Damien!
  • Nie wiem.
  • Z Lorą.!
  • Co?! Odbiło mu?
  • Nie wiem. Chyba. Strasznie się zmienił odkąd wyjechałaś. Olał naszą paczkę i łazi za tą blondyną w kółko i w kółko.
  • Dobra, a co u ciebie? Jak sprawy z Lewis'em?
  • Po staremu. Wczoraj byliśmy w kinie. Wiesz, początkowo myślałam, że pójdziemy całą paczką, ale okazało się, że byliśmy sami.
  • Uuuu...Czyli coś się szykuje.
  • Nie sądzę.
  • Zobaczysz jeszcze, że mam rację.
    Rozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas, dopóki Zara nie powiedziała, że musi kończyć, bo ma gościa.




  • Angie.. Angie.. Idziesz dzisiaj znów ze mną? - spytał wuja budząc mnie ze snu.
  • Nie. - odpowiedziałam krótko i próbowałam znów zasnąć. Niestety już mi się to nie udało.
A miałam taki piękny sen.
Szłam boso po plaży, tuż przy brzegu. Woda w raz z krótkimi przypływami delikatnie obmywała moje stopy. Miałam na sobie cienką sukienkę w kwiaty. Co jakiś czas ukazywały mi się strzałki kierujące mnie w określony kierunek. W końcu doszłam do miejsca, gdzie leżał rozłożony koc, wokół świeczki ułożone w kształt serca. Zachód słońca który właśnie się zaczynał tworzył niesamowitą atmosferę. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje.
Już miałam się obrócić i sprawdzić kto zaczął obsypywać mnie pocałunkami, gdy zostałam obudzona przez Tito. Dziękuje wuju. Teraz nic nie wiem.

_____________________________________________________________________________
Halo? Jest tu kto? 
Mam nadzieje, że tak  ;)
I że wam się spodoba ;] 





poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 1 - Trening

W Barcelonie jestem już od trzech tygodni . Tak w sumie, to nic ciekawego się nie wydarzyło.
Spotkałam swoich starych znajomych kilka razy, ale strasznie się zmienili, chyba nie warto dobudowywać tych znajomości.



  • Wuju wychodzę! - krzyknęłam schodząc ze schodów.
  •  Choć tu na chwilę. - zawołał z salonu. - Gdzie konkretnie idziesz? - spytał, gdy pojawiłam się w pomieszczeniu.
  • Chciałam się przespacerować. Czemu pytasz?
  • Bo chciałem Cię zabrać na trening. - oznajmił przełączając kolejne kanały telewizyjne.
  • Co?- spytałam zaskoczona.
  • To co słyszysz. - uśmiechną się. - Ale lepiej idź już się szykuj, bo za – spojrzał na zegarek – 40 minut musimy wyjechać.
  •  Dziękuję. - przytuliłam mojego wuja.
Pobiegłam do pomieszczenia, które stało się moim pokojem. Wyciągnęłam z szafy jakieś wygodniejsze ciuchy. Przeprałam się, włosy zaczesałam w koński ogon. Wzięłam moją torebkę i zeszłam na dół.

  • Tak szybko? - spytał zdziwiony. - No, nie doceniłem Cię. - zaśmiał się. - Ale musisz jeszcze poczekać. Skoczę na chwilę do sklepu.

Na wuja czekałam rozmawiając z ciocią w salonie. Jak się okazało to ona wysłała go na zakupy pod groźbą, że nie doczeka obiadu.
Uwielbiam ich. Są ta takim wspaniałym małżeństwem.
Zanim zdążyłyśmy się porządnie rozgadać Tito wrócił już do domu i mogliśmy jechać na trening.


  • Wstąpimy jeszcze po Rourę. - oświadczył, gdy ruszyliśmy.
  • Dobrze. - uśmiechnęłam się.
Po 10 minutach byliśmy pod domem asystenta i przyjaciela Tito.
  • Kogo dzisiaj wieziemy? - spytał mężczyzna po wejściu do samochodu.
  • To moja siostrzenica Angelica.
  • Dzień dobry. - uśmiechnęłam się z tylnego siedzenia samochodu.
  • Córka Francesci? - spytał zdziwiony.
  • Tak. - odpowiedział wuja i dziwnie spojrzał się na przyjaciela, ale co to miało znaczyć to nie wiem.


Na miejsce byliśmy szybko bo już po 20 minutach. Trenerzy poszli jeszcze coś załatwić. A ja zostałam skierowana na boisko. Zobaczyłam tam dwie dziewczyny. Postanowiłam do nich podejść.
-Cześć. Jestem Angelica. - przywitałam się.
  • Hej. Ja jestem Daniella, a to Anna (tylko takie zdjęcie znalazłam xD ). - powiedziała brunetka, druga przyjaźnie się uśmiechnęła Oczywiście znałam je. Nie raz natrafiałam na ich zdjęcia w internecie i gazetach.
    Rozpoczęłyśmy miłą rozmowę. Fajnie dziewczyny z nich. Naprawdę dobrze mi się z nimi rozmawiało. Nawet nie zauważyłyśmy, kiedy po boisku biegali już piłkarze.
Postanowiłam im się poprzyglądać. Niestety uświadomiłam sobie jak bardzo tęsknie za grą. Moje życie bardzo zmieniło się od kiedy musiałyśmy z mamą wyjechać do NY... Mogłam kontynuować tam swoją przygodę z futbolem, ale sama zdecydowałam, że nie chcę.
  • Angie, czy możesz tu podejść na chwilę? - usłyszałam nagle Tito i natychmiast podeszłam do niego. - Chłopcy, chciałbym wam przedstawić moją siostrzenice Angie.
    Wśród piłkarzy zapanował gwar. Każdy coś szeptał jeden do drugiego.
  • Spokój! - krzyknął Vilanova. - Hm..Victor.!
  • Tak?
  • Wy się już chyba znacie?
  • Tak. Pamiętam Angelicę. - uśmiechnął się.
  • Chcesz mieć ją u siebie w drużynie dzisiaj?
  • Jeżeli nadal jest tą „ cudowną nastolatką „ co kiedyś to oczywiście. - uśmiechnął się bramkarz.
  • Dobrze. Angie spróbujesz tylko? - poprosił.
  • Mogę, ale chyba jestem nieodpowiednio ubrana. - zaśmiałam się.
    Po chwili Roura zgodnie z poleceniem mojego wuja. Zabrał mnie gdzieś, gdzie będę mogła się przebrać i dał mi strój treningowy.
    Niedługo pojawiłam już się już z powrotem obok mojego wuja. Jak się okazało, wuja wymyślił dzisiaj, że gramy 6 na 6. W jednej drużynie był wspomniany już Valdes, Bartra, Alves, Iniesta Tello no i (niestety) ja.. W drugiej Pinto, Puyol, Pique, Xavi, Pedro, Messi. Reszta zawodników miała iść się rozciągać. Taa. Na pewno posłuchają trenera.
  • Wuju. Jesteś tego pewien?-spytałam jeszcze.
  • Angie, nie martw się. Chce sprawdzić tylko twoją formę.
    W sumie to co mi zaszkodzi tak raz spróbować. Ale do grania i tak nie wrócę. Tylko Jak to powiedzieć wujowi?


Graliśmy przez 25 minut. Wszystko skończyło się wynikiem 3:1. Kto wygrał? Oczywiście, że nie my. To było raczej nie możliwe. Chociaż honorową bramkę udało się zdobyć po moim podaniu ( nie chwaląc się oczywiście).
  • No trenerze. Ta dziewczyna to nadal skarb. - powiedział po wszystkim Valdes.
  • Dobrze wuju ale po co to było? - spytałam.
  • Chciałem sprawdzić jak dobrze sobie radzisz. Wiesz, miałem małą nadzieję, że...
  • Ale ja do tego nie wrócę... - powiedziałam zanim zdążył dokończyć. .- Podjęłam decyzję już dawno. A teraz tak nagle nie wrócę do treningów.
  • Nikt Cię do niczego nie zmusza. - powiedział spokojnie.
  • Ale na nasze treningi niech ją trener przywozi!! - krzyknął któryś z piłkarzy.
  • Idź już usiądź.
    Poszłam przebrać i podeszłam z powrotem do Daniell i Anny.

czwartek, 27 czerwca 2013

Prolog - Powrót

- Dziękuję wuju! Dzięki!! - przytuliłam Tito.
Dzięki niemu mogę wrócić do Hiszpani. Moja mama zabrała mnie stamtąd, gdy miałam 16 lat.
- Nie ma za co. Wiem, że chcesz tam wrócić. - mężczyzna uśmiechnął się. - Ale mama się zgodziła tak?
-Zgodziłam się. - do pokoju weszła moja rodzicielka – Zjesz coś Tito? - spytała swojego brata.
- Nie, muszę już iść.- odpowiedział. - Angie pamiętaj, o 10 mamy samolot. - jeszcze raz mnie przytulił i wyszedł.
- Mamo... Jesteś pewna, że mam jechać? - spytałam, gdy wyszedł.
- Chce tylko twojego szczęścia, a wiem, ze powrót do Barcelony jest twoim największym marzeniem.

Przytuliłam ją i poszłam do swojego pokoju pakować się.
_____________________________________________________________________

Taki krótki wstęp. Mam nadzieje, że choć trochę zachęci was do czytania.