niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 29 - Melissa Jimenez

Całą noc spędziłam u Lily. Całą noc biłam się z myślami. Może powinnam pozwolić, żeby Marc mi to wszystko wyjaśnił, może to wszystko moja wina...

  • Zjesz coś? - Lily zawołała z kuchni.
  • Nie wiem. - odpowiedziałam oschle.
  • Nie nie wiem, tylko zjesz. Pamiętaj, że musisz dbać nie tylko o siebie.
  • Dobrze, możesz mi coś przyszykować. - pomasowałam mój brzuch.



Po połowie dnia, który minął na użalaniu się nad sobą musiałam wrócić do domu. Trochę nie wiedziałam jak mam się zachować. I w sumie chyba bym nie wracała gdyby nie Sergi i Lily. Roberto był wczoraj u Marca, ale nikt mu nie otwierał. Dzwonuł nawet do Erica, a ten ma przecż wrócić dopiero dzisiaj. Pomocnik od razu wykreował masę ciemnych myśli i zmusił bym z nim pojechała. 
  • Angie zanim dotrzemy na miejsce, wiedz, że Marc na pewno Cię nie zdradził. Z tą Jimenez spotkał się może dwa razy, ale nigdy nie byli sam na sam. A z tymi sms'ami nie wiem co mu do głowy strzeliło - powiedział - Musicie porozmawiać. 
Miałam nadzieję, że to wszystko jakoś się wyjaśni. Nie miałam pewności, czy to co mówił Sergi to pawda. Nawet jeśli tak to miałam prawo poczuć się oszukana i poniekąd zdradzona. 
Pewność miałam co  jednego... kocham Marca jak nikogo innego. 



  • Idziesz sama, czy mam pójść też? - spytał Sergi, gdy dojechaliśmy na miejsce.
  • Chyba dam radę sama, ale zostań tu jeszczę parę minut jakbyśmy mieli się nie dogadać i bym chciała uciec gdzieś.
  • Jak chesz. Powodzenia. - uśmiechnął się pokrzepiająco. 
Opuściłam samochód Roberto i zaczęłam kierować się do domu. Na prawdę chce żeby to wszystko się wyjaśniło. 
Nieoczekiwanie zauważyłam, że przed drzwiamu stoi jakaś kobieta.
  • Dzień dobry. W czymś pomóc? - spytałam.
  • Dzień dobry. Melissa Jimenez - przedstawiła się.
  • Angelica Gonzalo. 
  • Marc prosił żebym do niego przyjechała, a że jestem w Barcelonie to pojawiłam się już dzisiaj. - wyjaśniła a ja czułam jak zaczyna robić mi się słabo. 
  • Proszę, wejdźmy do środka. - powiedziałam drżącym głosem.
Po chwili byłyśmy już w salonie.
  • Usiądź ja pójdę zobaczyć, gdzie Marc. - poleciłam. 
Sama udałam się na piętro w nadziei, że znajdę tam Bartre. Jednak, gdy byłam przy drzwiach łazienki usłyszałam jego głos z dołu.
  • Cześć Meli, cieszę się, że przyjechałaś. - no fajnie... - Jak weszłaś do środka? 
  • Twoja dziewczyna mnie wpuściła.
  • Angie tu jest?! - prawie krzyknął.
  • Tak, jestem. - zeszłam do salonu - Ale chyba nie jestem tutaj potrzebna, więc już pójdę. - wybiegłam z domu. 
Całe szczęście Sergi jeszcze czekał. Będąc już prawie przy samochodzie usłyszałam wołanie Marca, który wybiegł za mną. Szybko wsiadłam do pojazdu. 
  • Jedźmy.  - powiedziałam - Jak najszybciej. 
  • Nie.  - odmówił - Nigdzie nie pojedziemy. Musicie porozmawiać.
Wysiadł z samochodu, a chwilę później jego miejsce zajął Marc. No tak...
  • Angie, proszę wysłuchaj mnie. - powiedział chwytając moją dłoń. 
  • Masz 5 minut. 
  • Kochanie, między mną a Melissą na prawdę do niczego nie doszło. Spotkaliśmy się kilka razy ale to dlatego, że pomagała mi z tym twoim albumem. Te sms'a to na prawdę zabawa, głupi zakład z Ivanem [Balliu], ale potem wyjaśniłem jej jak to wszystko wygląda i tyle. Nie był bym w stanie Cię skrzywdzić. Kocham Cię Angie najbardziej na świecie. - zakończył. 
  • A dzisiaj, dlaczego tutaj przyjechała? 
  • Zadzwoniłem, bo myślałem, że skoro nie odzywasz się do mnie to ona spróbuję tobie wszystko wyjaśnić. - odpowiedział - Angie spójrz na mnie. - złapał mój podbródek i delikatnie skierował twarz w swoją stronę.
 Po chwili zawahania spojrzałam w jego oczy, w których od razu widać było smutek ale i nadzieję. Bez słowa po prostu wtuliłam się w niego. 
  • Nigdy więcej mi tego nie rób. - wyszeptałam. 
  • Nie zamierzam. - uniósł delkatnie mój podbródek i pocałował mnie. 
______________________________________________________________________
Męcze się z tym rozdziałem dwa miesiące więc wychodzi takie gówno... Na szczęście już kończymy xd

Jeśli są jakiekolwiek błędy, przepraszam xd