piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 4 - Przyjaciel


  • I jak ci się podobało? - spytał wuja, gdy już jechaliśmy do domu. 
  • Nawet fajnie było. - uśmiechnęłam się.
  • Nie wiesz co chciał od ciebie Cristian? 
  • Nie mam pojęcia. 
  • Pewnie poszło o jakiś zakład, Jak zwykle. 

 Hmm... Zakład. O co chodziło? I do kogo Cristian chciał mnie zaprowadzić?


*październik*

 W ciągu ostatnich kilku miesięcy wiele się wydarzyło. 
Wuja w lipcu musiał zrezygnować z prowadzenia Barcelony. Wszyscy mocno to przeżyliśmy. 
Z nowym trenerem udało mi się kilka razy porozmawiać. Bardzo miły człowiek. Co najważniejsze profesjonalista. 
Poznałam również Neymar'a. Na początku był trochę skryty ale przy Dani'm szybko się rozkręcił.
Co u mnie?
Nie mieszkam u Tito, tylko w swoim własnym mieszkanku. Miała tam zamieszkać Carlota lecz wprowadziła się do swojego chłopaka. 
Zaprzyjaźniłam się z Tello, jego dziewczyną Loreną i z Bartrą. 
  • Ogarnij się zaraz u ciebie jestem. - usłyszałam w słuchawce telefonu głos Marc'a.
  • Dopiero się obudziłam. - jęknęłam. 
  • W takim razie wyciągnę cię z łóżka. - zaśmiał się i zakończył rozmowę.  

 Co mi tam. Drzwi i tak są zakluczone. 
Zamknęłam jeszcze na chwilę oczy. 

Przebudziłam się, gdy poczułam czyjąś dłoń na swoim policzku. Szybko otworzyłam oczy. 
  • Co ty tu robisz?
  • Mówiłem, że zaraz wpadam. - wyszczerzył się. 
  • Ale...- zawahałam się- Klucz w doniczce? 
  • Tak.  A teraz wstajemy. podniósł się i klasnął w dłonie. 
  • Muszę?
  • Musisz. - powiedział zdejmując ze mnie kołdrę. 
  • Ale co jest takie ważne? 
  • Idziesz ze mną na trening. 
  • Co dziennie chodzę na wasze treningi! Jak nie z tobą to z Loreną i Cristianem. 
  • Oj tam. WSTAWAJ! - zaczął ciągnąć mnie za nogi. 
  • Już! Zostaw! Sama wstaję! - krzyknęłam.
    Podniosłam się, wyciągnęłam z szafy ciuchy i szybko pobiegłam do łazienki.
  • Po pół godzinie wyszłam.  
  • Szybko się wyrobiłaś. - uśmiechnął się Bartra. - Zrobiłem łóżko.
  • A popsuło się? 
  •  Hahaha. Ależ to było śmieszne. Idziemy? 
  • Oczywiście. 



Trening jak trening. Przez większość czasu piłkarze oczywiście musieli się wygłupiać,co niezbyt podobało się Tacie. 
Mi udało się porozmawiać z Loreną, która także się zjawiła. 
  • Masz mi coś ciekawego do powiedzenia? - spytała.
  • Co niby? 
  • Ty i Marc? Coś jest na rzeczy?
  • Hahahaha. Żartujesz? Ja i Batra? Nieeee... - odpowiedziałam
  • Ja mówię całkowicie poważnie. 
  • Jesteśmy tylko przyjaciółmi. 
*Marc*

Po treningu wyszedłem razem z Cristianem.
  • Jak się czuje Lorena? - chciałem jakoś zacząć rozmowę. 
  • Dobrze. Lepiej mów co u ciebie? 
  • A co ma być. Wszystko po staremu. - uśmiechnąłem się. 
  • A jak między tobą a Angie? Coś cię kroi.
  • Mogłem się spodziewać tego pytania. - westchnąłem. - Przecież wiesz, że nic między nami nie ma. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
  • Mów co chcesz. Ja tam widzę, jak na siebie patrzycie. 
_____________________________________________________________________
Przepraszam... Wiem, że zawaliłam, że ten rozdział to praktycznie same dialogi.
Ale to wszystko na co mnie w tym momencie stać...