sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 3 - Grill

Dzień zleciał mi nawet szybko. Po południu niespodziewanie zadzwonił do mnie jakiś nieznany numer.
  • Słucham?
  • Angelica?
  • Tak.
  • Tu Anna poznałyśmy się wczoraj na treningu.
  • Ach tak... Skąd masz mój numer?
  • Andres załatwił od trenera.
  • Mogłam się domyślić.
  • Twój wuja mówił, że nie masz tu zbyt dużo znajomych. Więc może chciałabyś kogoś poznać?
  • Czemu nie.
  • Organizujemy dzisiaj u nas takie małe przyjęcie dla znajomych wpadniesz?
  • Oczywiście. Tylko powiedz mi jak mam się ubrać.
  • Wiesz co, możesz przyjść nawet w worku – zaśmiała się- Nie przejmuj się tak strojem to będzie tylko luźne spotkanie ze znajomymi A zakładam, że większość osób nawet nie zwróci uwagi na strój.
  • Dobrze to wpadnę, a o której godzinie?
  • Przyjedź razem z trenerem bo on też ma wpaść. Musi pilnować tej bandy, żeby mogli potem grać.
  • Okej, to do zobaczenia.
  • Pa.

Nie powiem. Byłam w lekkim szoku. Ale postanowiłam pójść.
Zeszłam jeszcze tylko do Tito upewnić się czy to prawda. I trochę go zganić za to, że rozdaje mój numer telefonu.
  • Dałem go tylko Andresowi, bo Anna chciała Cię osobiście zaprosić.
  • Dobrze, to za ile jedziemy?
  • Masz jeszcze dwie godziny. - uśmiechnął się.
    Nagle do domu wparował Adria. Spotkałam go tuż przed jego pokojem.
  • Hej Agie.
  • Witam kuzyna. - zaśmiałam się.
  • Gdzie tata?
  • W salonie.
  • Kurcze, obiecałem mu, że będę wcześniej.
  • No to sobie nagrabiłeś. Spoko powiem, że musiałeś coś dla mnie załatwić.
  • A jak nie uwierzy?
  • Zostaw to mnie. A teraz idź się przebierz, bo jesteś cały przepocony.
  • Przeszkadza Ci to? - spytał.
  • Tak, bo śmierdzisz.
  • To chodź się przytulić z ukochanym kuzynem.
  • Nie. - powiedziałam cofając się. - Adria! Nie!
    Udało mi się uciec do pokoju.
  • Jeszcze Cię dorwę. - usłyszałam.
  • Będziesz musiał poczekać.
    Po wejściu do pokoju od razu zaczęłam poszukiwanie czegoś na wieczór. Mam ubrać się luźno..
    Po jakiejś godzinie udało mi się wybrać jakiś strój.
  • Angie! Gotowa jesteś?! - usłyszałam wołanie wuja.
  • Tak! Już schodzę. - wzięłam jeszcze torebką i wyszłam z pokoju.
  • Dobra. To jedziemy.



Było tak jak powiedziała Anna... No mniej więcej. Na środku ogrodu wielkie ognisko. Pełno ludzi.. W większości byli to piłkarze i ich wybranki. No i pełno dzieci.. No może nie aż tak dużo ale trochę ich było...
Początkowo siedziałam sama z boku. Dopóki nie podeszły do mnie Lorena i Laia.
  • Co tam sama siedzisz? - spytała dziewczyna Alexisa.
  • Wygodnie tu – zaśmiałam się – a poważnie to prawie nikogo nie znam,.
  • Z nami nie zginiesz.- zaśmiała się partnerka Tello.

Dobrze mi się z nimi rozmawiało. Poznałyśmy się lepiej. Miłe dziewczyny z nich.

  • O widzę, że już poznałyście moją przyjaciółkę. - chwiejnym krokiem podszedł do nas Tello.
  • Nie bajeruj. - upomniała go jego dziewczyna. - I nie pij więcej.
  • No co. Powiedz Angie, że my już się znamy.
  • A ty w ogóle po co nam przeszkadzasz? - spytała Laia
  • Bo muszę porwać Angelice.
  • Mam być zazdrosna? - Lorena .
  • Oczywiście, że nie. Muszę ją tylko do kogoś zaprowadzić. - pociągnął mnie za rękę.
    Pewnie dowiedziałabym się gdzie mnie prowadzi, gdyby nie mój wuja, który oznajmił, że wracamy.
  • Trenerze teraz? - Cristian zaczął udawać, że płacze.
  • Tak. Teraz.
  • Ale ona musi z kimś porozmawiać.
  • Następnym razem. - odpowiedziałam i poszłam za Tito.
    ____________________________________________________________________
    I jak?
    Podoba się? 
    Szkoda, żed tylko jedna osoba czyta...
    To znaczy że opowiadanie jak na razie jest beznadziejne...