25 kwietnia 2014
Fizycznie czuję się prawie doskonale. Moja psychika jednak zaczyna siadać.
Od kilku dni Tito w bardzo ciężkim stanie znajduje się w szpitalu. Z tym miejscem nie rozstają się również praktycznie Montse, Carlota i Adria. Sama również chciałabym tam być, jednak ze względu na mój stan nikt nie chce się zgodzić abym przebywała w klinice.
Jeszcze przed przewiezieniem wujka do szpitala odwiedziłam go w domu. Czułam, ze nasza rozmowa była pożegnaniem.
- Jak się czujesz? - spytał Marc siadając obok mnie i podając szklankę z sokiem.
- A jak myślisz? Najbliższa mi osoba walczy o życie, a ja nie mogę tam być. Nie dostaję nawet od nikogo żadnych informacji, co się dzieje.
- Zrozum, że to wszystko dla twojego dobra. - objął mnie - Gdy coś ważnego się wydarzy, to na pewno ktoś cię powiadomi. - ucałował mnie w skroń.
- No dobrze... - westchnęłam - Powiedz mi może jak tam na treningu.
Z opowieści Marca wynikała, że atmosfera panująca w klubie najweselsza nie jest. .Wszyscy ogromnie przejmują się stanem Tito i nie potrafią odpowiednio skupić się na treningach.
Ostatnio jestem ciągle zmęczona tymi wszystkimi wydarzeniami. Boję się, że może mieć to wpływ na dziecko.Gdyby jeszcze jemu coś się stało, nie wiem czy miałabym jeszcze czego szukać na tym świecie.
- Angie! Możesz tu zejść? - usłyszałam wołanie Marca.
Podniosłam się z łóżka. Powoli udałam się do salonu, w którym siedział zapłakany Adria.
- Zostawię was lepiej. - Marc usunął się do kuchni.
Usiadłam na kanapie obok kuzyna, który natychmiast mocno się do mnie przytulił.
- Angie... To koniec.. Tata, on...- chłopak zaczął dławić się łzami.
Trudno było nie domyślić się o co mu chodzi, Trudno było, choć wszyscy powinni być na to gotowi, uwierzyć, że nie ma już wśród żywych tak wyjątkowego człowieka.
Sama natychmiast zalałam się łzami.
- Adria, twoja matka i siostra wszędzie cię szukają. - do salonu wreszcie odważył się wejść Marc - Podobno od razu po rozmowie z lekarzem wybiegłeś ze szpitala.
- Och Adria... Wracaj. Powinieneś wspierać teraz matkę i siostrę a nie siedzieć tutaj - powiedziałam - Ja sobie dam radę.
Kuzyn powoli opuścił nasz dom.
Marc natychmiast usiadł obok mnie i mocno objął.
- Dlaczego to wszystko jest takie niesprawiedliwe? - łkałam cicho - On powinien żyć!
- Ćśś.. Spokojnie. Nie wolno ci się denerwować. - powiedział stonowanym głosem, jednak wyczułam, że jemu również było ciężko.
Do końca dnia nie potrafiłam się uspokoić. Marc rozumiał i starał się nie opuszczać mnie choćby na chwilę.
28 kwietnia 2014
Siedziałam obok mamy wraz z całą resztą rodziny już w kościele.
Montse, Carlota i Adria wchodzili do środka wnosząc urnę z prochami Tito.
Bezczelne media. Kamery skierowane były cały czas na ową trójkę nie spuszczają z nich "oka". Kto w ogóle wymyślił robienie transmisji z pogrzebu?!
Nienawidzę takich ceremonii. Wspomnień, sentymentów, łez... Niektórzy zachowują się sztucznie byle by udać przed innymi, że tragedia drugiego człowieka go w jakimś stopniu obchodzi. A już szczególnie dziś, gdy pół świata może to oglądać...
____________________________________________________________________
No i tego właśnie się bałam.
Że zepsuje tak ważny dla mnie rozdział.
Mówi się trudno...