6 listopada 2013
Nick wyjechał. Teraz ciężki okres przed nim, ale wiem, że razem z Zairą na pewno się dogadają i zostaną wspaniałymi rodzicami.
U mnie i Marc'a na razie bez zmian. Przyjaźń. Miałam przynajmniej dwie okazje by porozmawiać z nim o nas, wyjaśnić ci się wydarzyło. Za każdym razem nie potrafiłam jednak zacząć tego tematu, a Marc'owi do takiej rozmowy chyba też się nie śpieszyło.
Najważniejsze, że nasze kontakty są znów w miarę normalne.
- No nareszcie. - westchnęłam, gdy Marc wreszcie otworzył drzwi - Długo miałeś zamiar jeszcze mnie tu trzymać?
- A może cześć Marc, cieszę się, że cię widzę? - uśmiechnął się.
- Tak, tak. Oczywiście. - weszłam do jego domu, zdjęłam żakiet i powiesiłam go na wieszak - Nie najlepiej wyglądasz. Co Ci?
- Tylko stan podgorączkowy. Nic wielkiego.
- Jesteś blady jak trup. Powinieneś leżeć.
- Wiesz, - westchnął - Chciałem poleżeć, ale nawiedziła mnie pewna niewysoka dziewczyna.
- Okej to ja wychodzę. - odwróciłam się w stronę wyjścia.
- Żartowałem. Zostań. - odwrócił mnie do siebie - Sam zanudzę się na śmierć.
- Dobrze, ale idź się chociaż na kanapie połóż i przykryj jakimś kocem. A ja sobie wezmę coś do picia.
- Dobrze szefowo. - powiedział i zniknął z mojego pola widzenia.
Udałam się szybko do kuchni. Nalałam sobie soku do szklanki. Zauważyłam lekarstwa na stole, więc pewnie Marc już coś brał.
- Cholera, gdzie on poszedł. - zaklęłam, gdy zobaczyłam, że mojego przyjaciela nie było w salonie. - MARC! - wydarłam się.
- W sypialni!
Kiedyś go na prawdę zamorduje.
Udałam się szybko na piętro. Marc leżał w łóżku przykryty po samą głowę.
- No więc choruszku. Lekarstwa brałeś? - upewniałam się.
- Oczywiście pani doktor. - uśmiechnął się - Mam nadzieję, że jutro będę mógł normalnie iść na trening.
Siedziałam u Marc'a cały dzień. Głównie oglądaliśmy filmy, ale też trochę porozmawialiśmy.
- Musiałabym już sie zbierać. - ziewnęłam.
- Późno już. Nie boisz się sama iść?
- Wydaje mi się, że jestem już na tyle duża, że się nie boję tato.
- A może ja Cię nie puszcze teraz do domu? - uśmiechnął się siadając - Chyba nie porozmawialiśmy o wszystkim.
Ocho. Zebrało mu się na poważne rozmowy. Ale kiedyś trzeba porozmawiać.
- Obiecałem Cristianowi, że zrobię to po wyjeździe Nicka a już trochę czasu od tego minęło. - powiedział.
- Ale co mu obiecałeś?
- Chodź tutaj. - poklepał miejsce obok siebie - Hmm.. Nie wiem jak mam zacząć.
Usiadłam obok niego.
- Może od początku. - uśmiechnęłam się.
- A może po prostu to zrobię. - powiedział i zaczął mnie całować.
Po początkowym zdziwieniu zaczęłam odwzajemniać gest. Wyczułam, że Marc się uśmiecha. Z każdą chwilą nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.
Rano obudziłam się wtulona w Marc'a.
Boże, to na prawdę się wydarzyło.
Chłopak już nie spał.
- Cześć słonko. - ucałował mnie w czoło - Żałujesz tego?
- Nie. - uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam.
Marc chciał coś jeszcze powiedzieć, ale usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chłopak szybko wstał, założył coś na siebie i zbiegł do drzwi.
Ja też zaczęłam się ogarniać. Założyłam na siebie wczorajsze ubrania.
Stanęłam przed lustrem. Oj z mojej twarzy dzisiaj uśmiech tak szybko nie zejdzie.
- To był Cris. - Marc wrócił do sypialni - Chciał wiedzieć jak się czuje.
- Powiedziałeś mu coś?
- Nie. Ale zobaczył twój żakiet w korytarzu... i kazał cię pozdrowić. - przytulił mnie Bartra.
_______________________________________________________________________
Cieszycie się?
Tak ! Cieszę się :D
OdpowiedzUsuńAaa teraz pisz kolejne xd Sielanka ;3
Aaaaaaaa w końcu jakaś dobra wiadomość od dłuższego czasu :D pierwszy raz od wtorku płacze z radości:P cieszę się, że są razem:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dagrasia:**
Głupie pytania zadajesz xp
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że tak! :D
No porozmawiali poważnie, nie ma co :D
Krótko, zwięźle i na temat haha xD
Dawaj nexta! ;**
Awwwwwwwwww! *_*
OdpowiedzUsuńNareszcie! :D
Nawet nie wiesz jak się cieszę! <3
Czekam na kolejny córa! :D
Dżagodaaa ;]