piątek, 7 marca 2014

Rozdział 11 - Tata

  ,'Marc',


Nadal w to nie wierzę. Ja. Angie jesteśmy razem. To co ostatnio czuje jest nie do opisania. Jestem szczęśliwy jak nigdy wcześniej.
Taka wspaniała istota odwzajemniła moje uczucia. To jest niesamowite.
Do tej pory pamiętam jak pierwszy raz ją zobaczyłem, gdy przyszła z Tito na trening. Była może trochę speszona, ale zaprezentowała nam swoje umiejętności. Wtedy jeszcze bardziej mi zaimponowała.
Udało nam się jakoś zaprzyjaźnić. Spędzaliśmy razem coraz więcej czasu, a Angelica stawała się dla mnie coraz ważniejsza
. A teraz mam ją obok siebie. Tak blisko.

  • Długo nie śpisz? - przebudziła się. 
  • Trochę. - ucałowałem ją w czoło - Jak się spało?
  • Z tobą wspaniałe kochanie.

,'Angie',

Marc powędrował do kuchni przyszykować śniadanie, a ja zajęłam w tym czasie łazienkę.
Po szybkim prysznicu udałam się do kuchni, gdzie na stole czekały już kanapki.
  • Tylko tyle umiem zrobić, ale mam nadzieję że będzie smakowało. - uśmiechnął się Marc.
  • Na pewno. - pocałowałam go.

listopad 2013

Wróciłam właśnie z zakupów. Zdarzyłam rozpakować wszystko i zasiadłam z laptopem na kanapie.
Po godzinie spędzonej "w sieci" usłyszałam dzwonek do drzwi.Szybko odłożyłam laptopa i udałam się tam skąd pochodził dźwięk.
Wyjrzałam przez judasza.
Obecność mojej mamy mnie by tak mocno nie zdziwiła, ponieważ obiecała, że niedługo przyleci, ale dlaczego jest z nią Roura.
Otworzyłam drzwi i wpuściłam oboje do środka. 
  • Cześć mamo - przytuliłam moją rodzicielkę.
  • Hej - przytuliła mnie mocno do siebie -Córeczko, tak bardzo za tobą tęskniłam. - już prawie się rozpłakała.się, 
  • Cieszę się. że przyleciałaś. - uśmiechnęłam się - Ale co Ty tu robisz?- spytałam wprost Rourę.
  • Musisz znać prawdę. - odpowiedziała za niego moja matka. 
Zaprowadziłam oboje do salonu. 
Wyłączyłam laptopa, który jeszcze stał na stoliku. Szybko poszłam do kuchni i zrobiłam kawę. Cały czas zastanawiałam się jaką "prawdę" mam poznać. Zaniosłam kubki z kawą do salonu i usiadłam na przeciw moich gości. 
  • Teraz możecie powiedzieć o co chodzi. 
  • Chodzi o prawdę o twoim ojcu. - po raz pierwszy odezwał się Roura. 
  • Moim ojcem był Eric, który zginął w wypadku zaraz po moim urodzeniu, więc nawet go nie znam. - wyrecytowałam.
  • Nie. -zaprzeczyła moja matka - Twoim ojcem nie jest Eric tylko Jordi. - natychmiast schowała twarz w dłoniach.
  • Co? - podniosłam się z zajmowanego miejsca - Jak to możliwe? Dlaczego mnie oszukiwaliście?
Roura chyba wolał się nie odzywać.
  • Pokłóciłam się wtedy z Eric'ciem. Jordi przyszedł do twojego wuja., którego akurat nie było. Widział w jakim jestem stanie i nie chciał mnie zostawić samej.
  • Nie chce tego słuchać. - powiedziałam - Tylko dlaczego, dlaczego przez tyle lat mnie okłamywaliście?
Roura nadal milczał. Cały czas mówiła moja matka. 
Tłumaczyła, że Jordi miał już  żonę... I co miała tak nagle rozwalić mu życie? A o tym, że jej moim ojcem sam Jordi dowiedział się 2 tygodnie temu.  Owszem, od początku coś podejrzewał, ale moja matka każdemu potrafiła wmówić korzystniejszą dla siebie wersję. 

Mama została oczywiście u mnie. Strasznie ciężko mi się teraz z nią rozmawiało po tym wszystkim.
Nie mogłam sobie znaleźć miejsca w mieszkaniu, więc postanowiłam pojechać do Marc'a.
  • Wychodzę. - powiedziałam stając w wejściu do salonu.
  • Gdzie?  -spytała mama.
  • Do mojego chłopaka.
  • Nie wiedziałam, że się z kimś spotykasz.
  • Od niedawna.
  • Mam nadzieję, że kiedyś go poznam.
  • Może. - wzruszyłam ramionami.
Taksówka czekała na mnie pod blokiem.


Bardzo szybko znalazłam się pod domem Marc'a. Zapłaciłam kierowcy w wysiadłam z samochodu.
Drzwi od domu były otwarte więc weszłam do środka.
W korytarzu przywitała mnie Nina.
  • No cześć. - pogłaskałam suczkę - Gdzie jest pan?
Buldog angielski pobiegł do salonu, więc tam też się udałam.
Marc pochrapywał na kanapie.
  • To jak Nina, która budzi? - spojrzałam na psa.
Suczka natychmiast wskoczyła na kanapę i zaczęła lizać swego właściciela po twarzy.
  • No tak, po co pytam. - westchnęłam.
  • Nina, kochanie zostaw mnie. - odezwał się Marc. 
  • Kochanie? Czy mam być zazdrosna? - powiedziałam.
  • Ooo.. Angie. - ożywił się Marc. Szybko wstał z kanapy i znalazł się obok mnie.
  • Nie tak szybko. - zaśmiałam się. - Nina Cie całego ośliniła.
  • Ciebie też może. - uniósł swoje ukochanie zwierze. 
  • Ja chyba podziękuję. - uśmiechnęłam się.
  • Wyglądasz jakby coś Cię męczyło. - powiedział poważnie Marc - Coś się stało?
Usiedliśmy na kanapie i opowiedziałam mu o wszystkim, co się dzisiaj dowiedziałam.

____________________________________________________________________
Rozdział 11 ląduję na blogu xdd
Nie wiem szczerze jak mi wyszedł... Wy ocenicie :D

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 


Marc Bartra & Nina (14/08/13)Marc Bartra & Nina (14/08/13)

No to ten... Marc i Nina :D

3 komentarze:

  1. Biedna Angie:(( dobrze ze ma z kim pogadać:** Cieszę się bardzo, że są razem to takie slodzie. A Nina mrałki ja bym była zazdrosna :D
    Pozdrawiam Dagrasia:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Mry mry Nina :D Czy mogę zostać tym psem ? xd
    Jest i długo rozdział :D I tak ma być ! ;))
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sie porobiło, że nawet nie wiem o co chodzi... xD
    Ale rozdział słodki <3
    Jak ja kocham tą pare!!!!
    Czekam na 12!
    Pozdrawiam i życzę weny :***
    Dżagodaaa ;]

    OdpowiedzUsuń