czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 25 - Ucieczka

12 czerwca 2014

  • No ale dlaczego nie mogę? - spytałam po raz kolejny. 
  • Zrozum, że ja się o Ciebie po prostu martwię. - przygarnął mnie bliżej siebie Marc - Nie chciałbym, żeby coś się wam stało. 
  • Przecież nic się nie stanie. A przez takie gadanie możesz tylko coś wykrakać. 
  • Dlatego nigdzie nie lecisz. - powiedział stanowczo. 
Niesprawiedliwe. 
Zaira i Nick poprosili mnie abym została matką chrzestną ich córeczki. Co oczywiście wiązało by się z wylotem do Nowego Jorku na parę dni. Bardzo chciałabym tam polecieć, tym bardziej, że obiecałam to kiedyś przyjaciółce. 
Jest tylko jeden problem... 
Nie każdemu podoba się ten pomysł. Konkretnie jednej osobie. 
Marc twierdzi, że może mi się coś stać od razu po wejściu na pokład samolotu. Według niego grozi mi jakieś śmiertelne niebezpieczeństwo. Że to niebezpieczne dla dziecka. 
Cały czas staram się mu wytłumaczyć, że nic mi nie będzie. Że swoim gadaniem może tylko wykrakać jakąś tragedię. Pokazuje opinie, że kobiety w ciąży mogą spokojnie latać samolotami.
Mówi się jak do słupa, słup stoi jak...

  • Obraziłaś się. - stwierdził. 
  • Nie. - ucięłam krotko. 
  • A może jednak? 
  • Nie.
  • Przepraszam, ale w końcu zrozumiesz, że to dla twojego dobra.


19 czerwca 2014

Jak czegoś nie wolno... to trzeba to zrobić szybko. 
Marc jednak wybrał się z przyjaciółmi na Ibizę,długo wahał się z decyzją ale poleciał. Zostałam więc pod opieką Erica.
Czy on na prawdę liczył, że ja tego nie wykorzystam? 
Szybko zawarłam pewien układ z bliźniakiem mojego ukochanego i już jestem w drodze do NY. 
Oczywiście nie lecę sama tylko z Lily. Ona akurat miała pozwolenie.
Dzisiaj jesteśmy na miejscu, chrzest jutro. Ja wracam już pojutrze (bo trzeba to zrobić szybko) a Lily zostanie trochę dłużej ze swoją bratanicą.



  • Kto miał nas odebrać? - spytałam przyjaciółki, gdy byłyśmy już na lotnisku w NY.
  • Nicky mówił, że przyjedzie. - zaczęła - Tam jest! - wykrzyknęła, gdy zobaczyła brata. 
Natychmiast pobiegła do niego. 
Rodzeństwo przez dłuższą chwilę tonęło w swoich ramionach. Widać jak bardzo się za sobą stęsknili.
  • Nie wierzę, grubasek też przyleciał. - powiedział Nick witając się ze mną. 
  • Ty, ty gościu uważaj. Ciekawe, czy Zairę też tak nazywałeś. - zaśmiałam się. 
  • Dokładnie tak.
  • Ale na mnie się tak nie mówi, możesz tego gorzko pożałować. - zażartowałam.



Niedługo później tonęłam już w uściskach przyjaciółki, której nie widziałam od czasu mojego wylotu do Barcelony. Za nikim się tak chyba nie stęskniłam jak za Zairą. 
Oj cała noc nam by chyba nie starczyła, żeby się nagadać. 
  • Nie wierzę. Jesteś tu! - zapiszczała. 
  • Jestem! - zaczęłam piszczeć razem z nią. 
  • Może to nie był najlepszy pomysł. - usłyszałyśmy tylko jak mruczy Nick.
  • Jak tu świetnie wyglądasz. - zaczęła chwalić.
  • No ty Zairek też niczego sobie. - zaczęłyśmy się śmiać - A gdzie nasza gwiazda? - spytałam.
  • Aktualnie śpi w swoim łóżeczku. Chodź.- pociągnęła mnie do niewielkiego pomieszczenia, które było pokojem małej Agnes.
____________________________________________________
Kończę w takim momencie, bo kompletnie nie wiem co dalej...
No cóż. Bywa ;)

1 komentarz:

  1. Buntowniczka :D
    Swietnie jest!
    Czekam na kolejny ;D

    Dzagodaaa ;]

    OdpowiedzUsuń