,'Angelica',
- I z czego się jeszcze śmiejesz? - spytał Marc wchodząc do sypialni.
- No bo to było śmieszne. - tłumaczyłam się.
- Jak dla ciebie.
- No nie gniewaj się. - próbowałam go przytulić, ale się odsunął - Rozumiem, foch. Jak chcesz, możesz się nie odzywać. Ja też się zamknę.
Wyszłam z sypialni i poszłam prosto do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam tv.
O nie... nie mam zamiaru tam wracać.. Jak się ktoś na żartach nie zna to niech się obraża.
Oglądałam jakiś program w tv i zaczęłam robić się senna.Wstałam jeszcze tylko, wyciągnąć jakiś koc i położyłam się z powrotem na kanapie.
Obudziłam się nie na kanapie, a w sypialni. Pewnie w nocy mnie tam przetransportowano. Musiałam mieć mocny sen dzisiaj. Podniosłam się i nie widziałam nigdzie Marca. Po chwili pojawił się jednak.
O nie... nie mam zamiaru tam wracać.. Jak się ktoś na żartach nie zna to niech się obraża.
Oglądałam jakiś program w tv i zaczęłam robić się senna.Wstałam jeszcze tylko, wyciągnąć jakiś koc i położyłam się z powrotem na kanapie.
Obudziłam się nie na kanapie, a w sypialni. Pewnie w nocy mnie tam przetransportowano. Musiałam mieć mocny sen dzisiaj. Podniosłam się i nie widziałam nigdzie Marca. Po chwili pojawił się jednak.
- Śniadanie do łóżka. - uśmiechnął się kładąc tacę na pościeli.
- Dziękuję. Czyli już foch przeszedł? - spytałam.
- Tak. Przepraszam, nie powinienem się tak zachować.
- Ja też przepraszam, faktycznie zachowałam się jak dziecko. - przyznałam.
- To jak, zgoda?
- Zgoda. - uśmiechnęłam się.
- Cieszę się. - zbliżył się do mnie i lekko musnął moje wargi - Jedz ładnie śniadanko, a ja lecę na trening. Pa. - ucałował mnie w czoło po czym wyszedł.
Ciupkę zaczęło mi się nudzić. Postanowiłam, że może coś ugotuję.
Jednak zanim ostatecznie 'wydostałam się' z łóżka minęło trochę czasu. Wybrałam jakieś ubrania i poszłam się ogarnąć.
Gdy już trafiłam do kuchni zadzwoniła moja komórka. To Zaira.
Ta rozmowa nie mogła należeć do krótkich. Każda z nas musiała się wypytać drugiej o dosłownie wszystko. Ja musiałam oczywiście wiedzieć jak jej się układa z Nickiem, jak się czuje i czy wszystko w porządku z dzieckiem. Jeszcze dwa miesiące i zostanę przecież 'ciocią'.
Jednak zanim ostatecznie 'wydostałam się' z łóżka minęło trochę czasu. Wybrałam jakieś ubrania i poszłam się ogarnąć.
Gdy już trafiłam do kuchni zadzwoniła moja komórka. To Zaira.
Ta rozmowa nie mogła należeć do krótkich. Każda z nas musiała się wypytać drugiej o dosłownie wszystko. Ja musiałam oczywiście wiedzieć jak jej się układa z Nickiem, jak się czuje i czy wszystko w porządku z dzieckiem. Jeszcze dwa miesiące i zostanę przecież 'ciocią'.
- Zairek, a pamiętasz co sobie kiedyś obiecałyśmy? - spytała.
- No wiele rzeczy sobie obiecałyśmy. - zaśmiała się.
- No ale to z dziećmi...
- Pamiętam. Wszystko nadal aktualne. - powiedziała - Chyba, że nie chcesz...
- Zwariowałaś? Obiecałyśmy to sobie. Jejku, będę matką chrzestną.
Rozmawiałyśmy jeszcze aż do momentu, w którym usłyszałam, że ktoś wraca do domu.
Po chwili pojawił się Eric.
- Cześć. - uśmiechnął się - Marca jeszcze nie ma?
- Hej. Nie, jeszcze nie.
- Przywiozłem małą. - Nina już znalazła sobie legowisko na kanapie - Już jest zdrowa i całe szczęście. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli się więcej włóczyć po weterynarzach.
Chłopaki na prawdę troszczą się o Ninę, jakby była ich dzieckiem. A gdy ostatnio było z nią trochę gorzej na zmianę jeździli z nią do weterynarza i zajmowali się nią.
Siedziałam na łóżku czytając książkę, gdy Marc wrócił już z treningu.
- Jestem. - wszedł do sypialni... z Niną na rękach.
- Oj widać, że się za nią stęskniłeś. - zaśmiałam się.
- No przecież to moja kochana kruszynka. - 'puścił' ją na podłogę.
- Żebyś ty był kiedyś takim dobrym ojcem. - wymsknęło mi się.
- Angie... czyy ty...? - mówił lekko wystraszony - No wiesz... - zaczęłam się śmiać.
- Nie, nie bój się. Nie jestem w ciąży. - powiedziałam - A nie chciałbyś mieć takiego małego stworka? - dodałam po chwili.
- Tego nie powiedziałem. - wskoczył obok mnie.
I co ? To koniec ? Mistrzyni krótkich rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńNinka to taki słodziaczek pana XDD
W sumie to nie wyobrażam sobie Marca jako ojca :D
Oooo jak uroczo;))) Opiekuńczy Eric i Marc:)) Oj Angie Ty zła kobieto jeszcze Marc by po treningu zawału dostał:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dagrasia:))
Haah :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! a może wkrótce kolejny dzidziuś będzie...? :P
Czekam na kolejny rozdział! ;D
Weny!
Dżagodaaa ;]